Higiena pracy

 – czyli o tym jak po cichu nie pracowałam przez kilka miesięcy. Unikalne zestawienie największych błędów garncarki Justyny oraz kilka rad jak ich nie powtórzyć

Zacznijmy od początku

Nieco ponad rok temu zrobiłam ten wielki krok. Pracownia działała już dwa lata, ja łączyłam pracę garncarki z innym zawodem, ale postanowiłam że chcę wreszcie zaryzykować i siedzieć w glinie na pełen etat. Bez wymówek.

Dość szybko okazało się, że nie umiem rozgraniczyć pracy od czasu wolnego. W pracowni spędzałam całe dnie i weekendy. Po któryś targach poczułam się nawet tak źle, że wezwałam pogotowie bo myślałam że mam zawał… Tak wiem, śmieszne. Panowie z karetki po tym jak zrobili mi EKG też się uśmiali, stwierdzili, że jeszcze nie umieram i to przemęczenie.

To była pierwsza nauczka po której odpuściłam weekendy przy kole.

ALE nadal miałam bardzo dziwne podejście do mojej pracy. Otóż wydawało mi się, że skoro w normalnej pracy spędza się 8-9 godzin to tyle samo czasu powinnam spędzać w pracowni. Na pracy FIZYCZNEJ. Bo całą resztę: faktury, maile, sesje fotograficzne, wysyłanie paczek etc., traktowałam jako czynności dodatkowe i upychałam je w mój czas „wolny”.

Frustrowało mnie to, jaka jestem zmęczona, jak bolą mnie plecy po raptem 6! godzinach siedzenie przy kole i byłam na siebie trochę zła, że nie wytrzymałam dłużej, nie wytoczyłam więcej.

Nie pomagało mi również to, że jestem typem „kujona” – jak umówię się na spotkanie to przyjdę na nie 5 minut przed czasem, jak dogadam termin dostawy naczyń a zdarzy się coś nieprzewidzianego albo jak ktoś będzie naciskał, że mu się spieszy to powiem okej i będę pracować nocami. No i to mnie zgubiło.

Najpierw dały o sobie znać plecy, a potem nadgarstki. Przeciążyłam stawy do tego stopnia, że nie byłam w stanie umyć zębów, ukroić kromki chleba czy otworzyć jogurtu.

Dzisiaj powoli wracam do pracy i jestem dobrej myśli, a Covid połączony z trzymaniem obu rąk w ortezach (odradzam, to był fatalny pomysł) dał mi dużo czasu na przemyślenia i już wiem, że NIGDY nie będę pracować tak jak wcześniej. Prowadzenie własnej firmy to nie jest przecież praca na etacie, to nie ta skala nerwów i przerostu ambicji. To jest freelance, a częściej freefall i trzeba mieć plan na to, żeby nie zżarł Cię stres i pracoholizm! Sądzę, że poniższe rady przydadzą się, nie tylko rzemieślnikom ale wszystkim, którzy już mają lub dopiero myślą o własnym biznesie.

Garncarka Justyna radzi

Teraz zabrzmi to STRASZNIE poradnikowo ale: dbaj o swoje ciało. Jeśli pracujesz fizycznie to jedna czy dwie godziny jogi w tygodniu nie wystarczą. Dopiero teraz dostrzegam wpisy na Instagramie innych ceramiczek np. Sue Pryke pisze w którymś poście coś w stylu: „Hej! Ja właśnie przebiegłam 6 mil, zrobiłam godzinę jogi i jestem gotowa ruszać do pracowni posiedzieć nad kubkami, miłego dnia!”. Czemu nie zauważałam tych wpisów wcześniej?!

Prowadząc własny biznes – zwłaszcza taki, który opiera się na pracy Twoich rąk (nie ściąganiu gotowych produktów z Chin i nazywaniu tego polskim rzemiosłem 😉 ) pamiętaj o zachowaniu właściwych proporcji i uwalnianiu od pracy weekendów, dbaniu o siebie i regularnych (naprawdę regularnych) ćwiczeniach. Twój tryb pracy NIE MOŻE przypominać trybu pracy kogoś kto spędza dzień w biurze przy komputerze. Musisz wygospodarować czas na regularne przerwy, rozciąganie i sport.

Zakopuj, tylko pamiętaj gdzie!

Bądź wiewiórką biznesu i jeśli tylko możesz odkładaj pieniądze na czarną godzinę. To chyba z resztą dobra rada w przypadku każdej działalności.

Przy wszystkich błędach, które popełniłam po drodze to mnie uratowało. Już w styczniu wiedziałam, że w marcu/kwietniu będę musiała zrobić przerwę i odkładałam ile się dało, by spokojnie leczyć ręce. Jak wiecie wszystko zgrało się z wirusem co paradoksalnie trochę mi pomogło psychicznie bo oderwało moje myśli od własnych problemów (a wpadałam już trochę w czarną dziurę). W każdym razie oszczędzanie i chowanie pieniędzy na czarną godzinę to naprawdę dobry pomysł – pomoże trochę zmniejszyć presję i pozwoli nie załamać się doszczętnie gorszym miesiącem.

Nastawienie

Pracuj nad swoją głową i nie deprecjonuj tego co robisz – to nie zabawa. „Kto by traktował serio biznes sprzedawania pierścionków czy kubków?” albo „te faktury i maile to wyślę w sobotę rano”. NIE. To Twój biznes i wszystkie jego części są równie ważne –  każdą z nich należy wliczyć do czasu pracy i kontrolować czy nie zjada Ci przy okazji życia osobistego i czasu wolnego!

Licz!

Jeśli robisz coś własnymi rękoma zawsze doliczaj do ceny produktu swój czas pracy. Wiele osób ma na początku tendencje żeby przemilczeć ten aspekt, policzyć koszty materiału, prąd ewentualnie opakowanie i tyle. W rzemiośle to tak nie działa. To nie maszyna wykonuje ten przedmiot tylko człowiek. Jeśli źle wyceniasz produkt to nie zarabiasz tylko opłacasz koszty.

Wierz w jakość tego co robisz

Na to co dobre i ręcznie robione trzeba czasem poczekać  – nie daj się wpędzić w nierealne terminy. Asertywność jest ważna, zarówno wobec klientów ale chyba przede wszystkim wobec siebie. Kiedy czujesz, że masz już dość, odpuść i idź do domu odpocząć. Nie pracuj ponad siły! Jeśli się wykańczasz i wypalasz to oznacza, że coś źle działa. Że coś w Twoim biznesie jest źle pomyślane, źle policzone i prawdopodobnie nie wypali. 

Nie ma co udawać, że bycie rzemieślnikiem to bułka z masłem (prowadzenie firmy też nią z resztą nie jest). Może ładnie wygląda na zdjęciach w Internecie ale za tymi kadrami i inspirującymi opisami kryje się oczywiście ciężka praca, stres, napięty budżet, awarie pieca, kontuzje etc. Dlatego dbajcie o siebie, bądźcie rozsądni, asertywni i elastyczni (również w sensie bardzo dosłownym, codziennego rozciągania wszystkich mięśni!). Mówię Wam to ja – mądra garncarka po szkodzie!

P.S. Opublikowanie tego tekstu zajęło mi 2 miesiące. 1 miesiąc i 29 dni zastanawiałam się, czy powinnam Wam pisać o moich problemach z rękami i przyznawać się, że miałam taką długą przerwę w pracy. Ostatecznie zdecydowałam, że może w ten sposób uratuję kogoś przed bolesną kontuzją albo skłonię do refleksji nad swoim trybem pracy. Plus publikując tekst wszem i wobec sama zobowiązuję się do stosowania zawartych w nim rad 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *